Image Slider By helperblogger.com The slide is a linking image Pure Javascript. No jQuery. No flash. #htmlcaption

sobota, 13 września 2008

Muzyka japońska #6 - Asian Kung-Fu Generation

Scena rockowa w Japonii jest równie rozwinięta jak ta popowa. W niczym nie ustępuje jej też pod względem jakości. Zresztą, obecnie oba gatunki są wewnętrznie na tyle zróżnicowane i tak się wzajemnie przenikają, że uważam ten podział za nieco archaiczny, a przynajmniej zbyt uproszczony. Z drugiej strony, kiedy czasem czytam sześcioczłonową nazwę na określenie gatunku danego zespołu, pytam "po co?". To temat na głębszą dyskusję... zostawmy go teraz.

Rock ma dla mnie jedną zasadniczą przewagę - zespoły najczęściej same tworzą muzykę. A to dość łatwo wyczuć. Nie twierdzę, że w popie się to nie zdarza, ale na pewno nie tak często. Tworzenie muzyki samemu w prostej linii przekłada się na unikatowy styl. Różny bywa tego rezultat, jednak z przypadku Asian Kung-Fu Generation jest jak najbardziej pozytywny.

[caption id="attachment_68" align="aligncenter" width="394" caption="Asian Kung-Fu Generation"]Asian Kung-Fu Generation[/caption]



Asian Kung-Fu Generation (w skrócie ajikan) powstał w 1996 roku. Założyła go trójka znajmych (Kensuke Kita, Takahiro Yamada oraz Masafumi Gotō) z uniwersytetu. Później dołączył Kiyoshi Ijichi, i w tym składzie są do dzisiaj. Ich historia jest dość przeciętna - zaczynali typowo, od gry "w garażu". Dużo grali po różnych imprezach, jednak dopiero w 2000 roku wydali pierwszy - można powiedzieć - minialbum. Bez żadnego wsparcia, zresztą dostępny był tylko przez internet i na ich koncertach. Łatwo można się domyślić, że nie osiągnął sukcesu.

W 2001 roku zaczęli działać. Wysłali singiel "Kona Yuki" (zresztą pierwszy japoński, we wcześniejszych nagraniach wokal był po angielsku) do różnych audycji radiowych, właśnie dla artystów niezależnych. Los chciał, że singlem tym zainteresował się znany prezenter i w ten sposób ich muzyka zabrzmiała w eterze. Później w tym samym roku wydali drugi minialbum (tym razem już w całości po japońsku) - dalej, jako grupa niezależna. Zaczęli występować częściej i na bardziej prestiżowych imprezach w Tokio.





Kona Yuki, pierwszy singiel AKFG, o którym usłyszała szersza publika



Jednak dopiero w 2003 roku, już po podpisaniu kontraktu z wydawcą, wydali pierwszy minialbum z prawdziwego zdarzenia - "Hōkai Amplifier". Ten bardzo spodobał się krytykom, jednak nie przyniósł im spektakularnej sławy - sprzedaż uplasowała się na 35tym miejscu Oriconu (japońskiej listy przebojów), co jest umiarkowanym wynikiem. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że to dopiero pierwsza ich oficjalna płyta oraz fakt niesamowitego tłoku w muzyce, to dostajemy wynik dobry.

Również w 2003 roku wydali dwa kolejne single: "Mirai no Kakera" oraz "Kimi to iu Hana". I wtedy poszło już z górki. Oba sprzedały się świetnie, a pierwszy pełnowymiarowy album, "Kimi Tsunagi Five M", rozszedł się w 200 000 kopii i wylądował na 5tym miejscu Oriconu.





 Kimi To iu Hana, według mnie jeden z najlepszych singli



Od tego czasu Ajinan jest ważnym graczem na rynku japońskiego rocka. Ich nagrania zawsze lądują w czołówce notowań (jeśli nie na szczycie). Cztery single zostały użyte w popularnych anime: "Rewrite" (ending Fullmetal Alchemist), "Haruka Kanata" (opening Naruto), "Aru Machi no Gunjō" (wykorzystany w Tekkon Kinkreet) oraz "After Dark" (w Bleach). W 2004 roku podbili Oricon - i to na całe dwa tygodnie! - albumem "Sol-fa", sprzedanym do dzisiaj w 600 000 egzemplarzy. W 2006 roku singiel "World Apart" osiągnął rzecz, o której marzy każdy japoński artysta - pierwsze miejsce w rankingu singli.





 Rewrite, utwór, który fani Fullmetal Alchemist na pewno znają






 After Dark, znany natomiast z serii Bleach



Tyle, jeśli chodzi o historię i statystyki. A jaka jest sama muzyka? Dośc specyficzna. Nie nazwałbym tego klasycznym rockiem. Czym - jakąś jego odmianą, ciężko powiedzieć. To między innymi sprawia, że AKFG, to zespół z gatunku tych, które poznaje się od razu, po kilku dźwiękach. Nie uważam tego w ich przypadku za coś złego. Zwłaszcza, że ich utwory często mają niesamowity klimat (niestety nie wszystkie). Zostało w nich coś z tej świeżości, jaką mają amatorskie zespoły. Czuć powiew młodości, czuć, że oni się muzyką cały czas potrafią bawić.

Właśnie to jest największym problemem Ajikanu, dlatego są "tylko" bardzo popularni - nierówny poziom nagrań. Niektóre są naprawdę niesamowite, zapadają w pamięć na długo, inne kompletnie nie porywają. Na szczęście więcej jest tych pierwszych. Poza tym, jeśli zastanowimy się nad tym głębiej, to naprawdę bardzo mało jest artystów (zespołów), którzy wszystkie piosenki są w stanie stworzyć na równym, wysokim poziomie. Abstrachując od tego, konkluzja jest krótka - Asian Kung-Fu Generation jest ze wszechmiar wart polecenia.





 Mustang, utwór z najnowszego mini albumu Imada Minu Asu ni

7 komentarzy:

winiary pisze...

u mnie na liście AKG dość wysoko... choć nie zgodzę się, że mają sporo zarówno dobrych, jak i złych kawałków; stanowczo przeważają te pierwsze - ale to taka subiektywna opinia wiosennego słuchacza.
a co pan powie o FLOW?

yuenpl pisze...

U mnie AKFG nie jest na szczycie listy, ale to zdecydowanie jedna z ciekawszych pozycji, jeśli chodzi o jrock. Podoba mi się u nich ten wciąż pozostający klimat, który ma tylko kapela założona przez szkolnych kolegów, "just for fun":)

A co mogę powiedzieć o FLOW? Szczerze powiedzawszy znam ich dość pobieżnie i jakoś nie złapali mnie za serce. Dość dużo takich boysbandów można w Japonii znaleźć. Ale jest to opinia na podstawie kilku zaledwie utworów. Zamierzam ją poszerzyć:)

winiary pisze...

Zaglądam od czasu do czasu na pańską stronę, licząc, że pojawi się nowy post - z być może ciekawymi artystami; poza tym bardzo podoba mi się sposób, w jaki opisuje pan muzykę.
Przywiało mnie tutaj w poszukiwaniu informacji nt. Akeboshiego i zostało się mi na dłużej.
A skoro już tak o muzyce, to muszę się pochwalić, że ostatnio niezły był połów i udało mi się wyszperać kilka płyt No Regret Life i CHABA.
Pozdrawiam i liczę na jakiś naprawdę ciekawy wpis.

Japońska Muzyka cz. 3 « Japonia - Mazzi.pl pisze...

[...] że oni się muzyką cały czas potrafią bawić.” - piszę Marcin Konstantynowicz, autor ciekawego artykułu na temat AKFG. Nie wszystkim jednak zespół przypadnie do gustu, gdyż cechują go nierówne poziomem utwory, a [...]

Mimi pisze...

Hej, możesz napisac o Berryz i C-ute??

an pisze...

lubię. polecam jeszcze Ikimono Gakari:)

winiary pisze...

a może mała reaktywacja ze strony Yuena?
Mniejsza o to, że nie wpisywałeś się tu przez przeszło rok :)
ja wciąż czekam na kolejny tekst :)